piątek, 13 maja 2016

Too Faced Born This Way



Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją podkładu, który zrobił wielką furorę wśród amerykańskich blogerek. U Nas w Polsce dostępny jest chyba od końca 2015 roku. Ja kupiłam go w styczniu zauroczona tymi wszystkimi pochlebnymi komentarzami o nieskazitelnej i promiennej cerze. GLOW…. O efekcie utrzymującym się nawet kilka godzin.
I zapewnienia producenta: „Wszyscy pomyślą, że z tak promienną cerą się urodziłaś”.

Born This Way nietłusty podkład o niezauważalnym efekcie krycia, kamufluje niedoskonałości, rozświetla skórę naturalnym blaskiem, jakbyś Born This Way. 

Podkład na bazie opatentowanego kompleksu wody i orzecha kokosowego o właściwościach nawilżających z dodatkiem rozświetlającej róży alpejskiej i kwasu hialuronowego zmiękczającego i odmładzającego skórę. Niech wszyscy myślą, że z taką cerą się urodziłaś. 
Według producenta krycie jest średnie ale można je budować, poprzez nałożenie kolejnych warstw.

Powiem szczerze…
Oczekiwałam wiele po tym podkładzie. Nie byłam do końca pewna zakupu, opinie pochlebne, cena świetna ale moja mieszana cera nie potrzebowała nawilżenia. Ale miałam już wcześniej podkłady nawilżające/rozświetlające i efekt GLOW bardzo mi odpowiadał :)

W końcu po 2 miesięcznej walce z myślami zdecydowałam się na zakup. Pani w Sephorze dobrała mi odcień Vanilla. Sama bardzo zachwalała ten podkład, mówiła, że bardzo dobrze się sprzedaje, że dziewczyny są nim zachwycone. No i kupiłam!




Bałam się go otworzyć. Czekałam chyba z 2 tygodnie… Z daleka podziwiałam jego piękne opakowanie, zdobioną buteleczkę. Po pierwszym użyciu nie wierzyłam w to co widzę. Moja cera wyglądała jak pupcia niemowlęcia. Rozświetlona, wygładzona i większość niedoskonałości zakryta. Nie poradził sobie tylko z moimi popękanymi naczynkami wokół nosa (ale z tym radzi sobie tylko mocno kryjący korektor). Utrwaliłam go pudrem matującym bo moja strefa T lubi się świecić.

No i czekałam co się stanie.
Po pierwszych dniach używania tego produktu byłam nim zachwycona! Pomyślałam, że może być to mój numer 1! Że może przebić Marca Jacobsa. 
I BUM. Stało się.
Po miesiącu stosowania podkładu mojej ukochanej marki Too Faced moja cera zrobiła się TŁUSTA. Po godzinie od nałożenia podkładu moje czoło świeciło się jakby mi ktoś tam masło rozsmarował. Zaczął zbierać się w zmarszczkach na czole o których nie miałam pojęcia (mam przecież 25 lat!). No i przecież nie mam kurzych łapek!
W ogóle nie trzymał się na buzi… Ścierał się niesamowicie i ważył się w okolicach brwi.
Po 8 godzinach w pracy zamiast podkładu miałam sieczkę! A mój idealnie nałożony bronzer zmienił się w dwie brązowe plamy. Koszmar…
Ale dałam mu szansę.
Używałam bazy matującej, przed nałożeniem podkładu jeszcze dodatkowo nakładałam puder. Próbowałam nakładać go palcami, pędzlem suchym i zwilżonym, gąbeczką typu beauty blender. Nic. Zmieniałam kremy bo myślałam, że może to jest problemem. Nic nie pomagało…

Więc pogodziłam się z pudrowaniem twarzy co 2, 3 godziny i używałam go tylko do pracy. I w końcu po prawie 5 miesiącach codziennego stosowania (1 pompka zdecydowanie wystarczyła na całą twarz) zostało go zaledwie na 2, 3 użycia! Na zdjęciu poniżej nie wygląda to aż tak tragicznie ale musicie uwierzyć mi na słowo...



Podsumowując.
Jest to podkład bardzo dobry o średnim kryciu w stronę mocnego. Daje naturalne wykończenie, nie widać i nie czuć go na twarzy. Jest dość rzadkim podkładem nawilżającym. Na pewno sprawdzi się u osób posiadających cerę normalną w stronę suchej. Dla cery mieszanej i tłustej po prostu się nie nadaje.
Dla mnie największym problemem było ścieranie się. Nie mogłam dotykać twarzy bo po prostu podkład zostawał mi na dłoni. Tak jakby podkład w ogóle nie zastygał na twarzy… Resztę mogłabym przeżyć.
Pierwsze wrażenie tego podkładu to było takie WOW. Jak on to zrobił? Jaka promienna cera! Ale niestety już teraz wiem, że do mojej cery się nie nadaje…

Aha, i jest bardzo wydajny :) I jak na Sephore to cena też jest fajna - 139,00 zł.

Teraz przerzuciłam się na Loreal True Match, który czekał na test od miesiąca.
I na tą chwilę mogę powiedzieć, że znowu NIE JEST TO PODKŁAD DO CERY MIESZANEJ I TŁUSTEJ. :)

A Wy miałyście styczność z podkładem marki Too Faced? Czy chcecie go kupić?


Buźka!

7 komentarzy:

  1. Z całą pewnością nie jest to podkład dla każdej z nas ale da się lubić ;) u mnie sprawdza się ale używam go na zmianę z innymi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) bardzo żałuję, że u mnie nie do końca się sprawdził.

      Usuń
  2. Na początku zapowiadał się bardzo interesująco, ale później to błyszczenie się cery całkowicie mnie zniechęciło.
    Jedak dobrze było przeczytać i dowiedzieć się o takim produkcie ;)
    CROWDED DREAMS

    OdpowiedzUsuń
  3. nie używałam, to ciężko mi cokolwiek powiedzieć ;)

    nowy post, zapraszam:
    ewamaliszewskaoff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładny daje efekt :)
    http://malwinabeczek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze :*
Zapraszam do obserwowania :)